JAK TU JESTEŚ, ZAREJESTRUJ SIĘ :) IM NAS WIĘCEJ TYM LEPIEJ :) możecie zadawać pytania, wysyłać screeny itp :)
W krainie wódki, miliarderów i futbolu.
Wstęp:
Przechadzając się po postindustrialnej dzielnicy Poznania, jaką są nie wątpliwie okolice Zakładów im. Hipolita Cegielskiego, rozmyślałem czemu mój brat znowu zapomniał kanapek do pracy.
- Ten jełop ciągle czegoś zapomina i ciągle muszę mu coś donosić - pomyślałem. Idąc tak dalej w kierunku mieszkania mojej babci, nagle drogę zajechały mi 2 czarne BMW.
Wysiedli z nich 4 faceci w kominarach i poszli do pobliskiego sklepu mięsnego.
Nagle słyszę jakieś krzyki:
- Kurwa dawaj kasę, bo jak nie no to zajebię - byłem przerażony, pomyślałem iż mogą się pozbyć ewentualnych świadków.
Zacząłem biec sam nie wiem gdzie - byłem w szoku.
Po tym jak lekko oprzytomniałem, postanowiłem że zaryzykuję i wsiądę do otwartego bagażnika jednego z BMW.
Pomyślałem poszpieguję troche
Ach ten bagażnik - normalnie raj dla narkomanów. Tyle trawy, anfy i innych świństw, to tylko widziałem w filmach.
Nagle słyszę jakieś kroki. Pospiesznie zamykam bagażnik. Czuję jak drzwi od samochodu się otwierają i zamykają. Na tylnym siedzeniu musiał usiąść ktoś ciężki, gdyż poczułem jak moja przestrzeń życiowa w bagażniku zmniejsza się
- No to teraz Moskwa - usłyszałem jak mówi któryś z przemytników.
Na granicy próbowali zatrzymać nas, ale celnicy jak wiadomo za drobną opłatą wszystko są w stanie wybaczyć.
Przybyłem do Rosji. Na ostatnim przystanku przed Moskwą, gdy chłopacy poszli się wysikać, wysiadłem. Byłem w stanie wykończenia. Przez 5 dni nic nie jadłem i nie piłem.
Zacząłem sobie wyobrażać, co mogli czuć Staś i Nel, podczas wędrówki przez pustynię z ludem Wahima.
Szybko poszukałem najbliższego rowu z wodą i wskoczyłem do niego. Pragnienie po części zaspokoiłem i poszedłem dalej w Kierunku Moskwy.
Po jakichś 4 godzinach byłem na przedmieściach Moskwy, poszukałem najbliższego kantoru, wymieniłem złotówki które miałem w portfelu na ruble.
- Czas by było się umyć - pomyślałem.
W tym celu wynająłem miejsce w małym dwugwiazdkowym hoteliku (sam nie wiem jak dogadałem się na migi z portierem).
Umyłem się położyłem się na czymś co wyglądem przypominało łóżko i włączyłem czarno-biały telewizor.Pierw szukałem czy nie ma jakichś normalnych nierosyjskojęzycznych stacji telewizyjnych - niestety zawiodłem się.
na każdej stacji pokazywali jakiegoś postrzelonego faceta. Pomyślałem sobie ktoś ważny - ale kto?
- Putin na pewno to nie był, Medvedev też nie.
Nagle słyszę nazwisko jegomościa - Gazaev, Valery Gazaev.
- Halo, czy to nie był trener moskiewskiego CSKA. - krzyczę do kelnerki która do mnie przyszła. Ona nie stety nie zrozumiała.
Ja nadal:
-Gazaev, CSKA, da
A ona z czarującym uśmiechem, który ja przybieram dopiero po spożyciu większej ilości alkoholu:
- Da.
Poszedłem spać z świadomością iż miejsce trenera CSKA jest wolne.
Na następny dzień z rana zjadłem śniadanie, umyłem się i poszedłem do pobliskiego sklepu odzieżowego. Kupiłem sobie fajną bawełnianą koszulę i do tego jakieś spodnie z sztruksu.
Miałem w planach pójść do polskiej dzielnicy, gdzie miałem podobno rodzinę.Dowiedziałem się to z telefonu do najbliższych członków rodziny.
Poszedłem pod wskazany mi adres i nikogo nie zastałem. Nagle słyszę jakiś szelest - zza kosza do śmieci wyłonił się pewien jegomość
Może opiszę faceta: Facet miał na imię Pavel, jak się później okazało był moim kuzynem.
Jego widok przyprawiał mnie o dreszcze. Miał na sobie czarny beret, starą, znoszoną koszulę w kratę, jakieś podziurawione dżinsy, a na nogach miał żółte gumiaki. W pysku trzymał papierosa, a na ogorzałej od wódy twarzy było widać cień uśmiechu.
- Czego! - odezwał się nagle, z nieco opryskliwym tonem i z pewną ruską naleciałością.
- Słyszałem że tu mieszka rodzina Sobczaków - odezwałem się.
- A no mieszka - odpowiedział - a można wiedzieć co od nich chcesz.
- Jestem krewnym z Polski.
Nagle Pavel rzucił mi się w ramiona i krzyknął
- Miło poznać, Pavel jestem - twój kuzyn.
- Też mi kuzyn - pomyślałem - pierwszy raz o gościu słyszę, a tu kuzyn. Ale przynajmniej będe miał darmowe miejsce zamieszkania.
Cały dzień spędziłem z moją "rodzinką". Dowiedziałem się że rzeczywiście, Gazaev umarł. Miało to miejsce na 2 dni przed moim przybyciem do Moskwy.
Chodzi o jakieś mafijne porachunki pewnie - rzucił Kirill, ojciec Pavla a mój wujek.
Choć z początku nie dowierzałem słowom wujka, no to fakty podawane przez rosyjską telewizję zdawały się urealniać tezę wujaszka.
Po 6 tygodniach nadal CSKA nie miało trenera.
Któregoś dnia Pavel do mnie z takim tekstem:
- Ej, Rafał przecież masz licencję trenerską wyrobioną w Polsce. Może byś się zgłosił na menedżera CSKA
Zatkało mnie, Ja i trener CSKA, też mi coś, na pewno jest pełno kandydatów a ja niedoświadczony menedżer z Polski, który największe sukcesy odnosił 5-ligowym Phytoparmem Klęka.
- O ile wiem, każdy się boi ,że podzieli los Gazaeva. A menedżer z Polski będzie poza podejrzeniami o jakieś mafijne rozgrywki.
To mi dało do myślenia. - Niby kiep z tego mojego kuzyna, a jednak mądrze myśli.
Następnego dnia zdecydowałem - idę zgłosić papiery i być może zostanę menedżerem wielkiego CSKA Moskwa.
Następna cześć będzie o moich początkach z CSKA
Ostatnio edytowany przez rafee1991 (2008-06-30 10:47:05)
Offline
Asystent
Nieźle sie zapowiada. Brawo. Powodzenia w dalszej twórczosci.
Offline